Jak spławić chłopaka

Moja historia może być mega pomocna, jeśli też macie dość takich sytuacji.
Zacznijmy od tego, że gość był mega nachalny. Myślał, że ciągłe teksty i lajki to klucz do mojego serca. No ale sorry, nie w tym filmie. Ja jestem typem dziewczyny, co to lubi mieć przestrzeń i sama decydować, kto wpada w moje oko. Więc zaczęłam działać. Pierwsza rzecz, to mega ważna: mówić wprost. Nie ma miejsca na "może", "zobaczymy". To musi być klarowne "Ej, słuchaj, nic z tego nie będzie. Nie jestem w Tobie zainteresowana". Proste i jasne, bez owijania w bawełnę.
Ale wiecie co? Czasem to nie wystarcza. Gość dalej miał nadzieje. Więc musiałam użyć cięższej artylerii. Zaczęłam być bardziej oschła w wiadomościach. Zwykle staram się być miła, ale tu trzeba było zmienić taktykę. Krótkie odpowiedzi, zero emotek i szybko kończę rozmowę. Dawałam jasny sygnał: "nie interesujesz mnie".
Kiedy to też nie pomagało, pomyślałam: "czas na plan B". Zacząć opowiadać o swoim wymyślonym chłopaku, o tym jak jest super i jakie mamy plany. Wiadomo, kłamstwo ma krótkie nogi, ale w tym wypadku potrzebowałam, żeby ten typ dał mi spokój. I wiecie co? Zadziałało. Nagle zaczął się wycofywać.
Najważniejsze w całej tej akcji to być konsekwentną. Jeśli raz powiesz "stop", to musisz trzymać linię, bez żadnego "ale może". I pamiętajcie, żeby trzymać się swojej grupy, zwłaszcza, gdy on jest w pobliżu. Unikajcie zostawania sam na sam, bo to tylko daje mu nadzieję.
No i tak to wyglądało. Spławiłam gościa, który totalnie nie rozumiał, że "nie" znaczy "nie". Mam nadzieję, że moja historia pomoże Wam w podobnych sytuacjach. Pamiętajcie: bądźcie asertywne i trzymajcie się swojego. A teraz lecę, bo czas na kolejne przygody. Elo!