Kasia lat 20
Przygotowujemy się do wystawienia spektaklu, który rozgrywa się dawno temu i zawiera mnóstwo dramatycznych momentów, w tym walki na szpady i scenę egzekucji. To ogromne wyzwanie, ale i niesamowite doświadczenie!
Bohaterką jest dziewczyna, która nie chce być służbą, a chce być piękna. Niestety jest zakaz ładnego ubierania się i kiedyś została złapana przez rycerza i zaczęło się dochodzenie kto ona jest i dlaczego ma suknię ze zbyt dużą ilością fałd. Odbywa się rozprawa sądowa i zostaję skazana na karę pręgierza.
W jednej z kluczowych scen jestem ubrana w worek pokutny, który ma symbolizować moją pokorę i upokorzenie. Na głowie mam perukę, która symuluje zaniedbane włosy, a moja charakteryzacja sprawia, że wyglądam na bardzo zaniedbaną. Ta scena jest bardzo ważna dla fabuły, ale także niezwykle trudna do zagrania.
Do pręgierza podchodzi szlachcic, który jest oficerem, wielokrotnie znieważa mnie słownie. Jego słowa są pełne pogardy i mają na celu poniżenie mnie w oczach innych. Czuć napięcie i dramatyzm w każdym jego geście i wypowiedzi. W pewnym momencie zrywa ze mnie worek pokutny, pozostawiając mnie nagą. Nic nie mogę zrobić, bo jestem przykuta do pręgierza. Nie mam jak się zasłonić. Widać całą moją nagość. Potem podchodzi do mnie kobieta i pluje na mnie. W końcu nadchodzi koniec kary. Odpinają mnie od pręgierza.
Te próby były dla mnie niezwykle emocjonalne i wyczerpujące. Odkrywanie nagości przed całą ekipą było dla mnie ogromnym wyzwaniem, wymagającym wielkiej odwagi i zaufania do zespołu. Z jednej strony czułam się odsłonięta i narażona na ocenę, z drugiej – wiedziałam, że muszę przekroczyć swoje granice, aby scena była jak najbardziej autentyczna i poruszająca.
Cały proces przygotowań nauczył mnie wiele o samej sobie i moich granicach. Każda próba była okazją do przełamania lęków i pokonania własnych ograniczeń. Dzięki wsparciu mojego zespołu i ich profesjonalizmowi, udało mi się stworzyć coś wyjątkowego. Mam nadzieję, że nasze przedstawienie poruszy widzów i zmusi ich do refleksji nad losem mojej postaci.
Losy bohaterki są takie, że zaczęła ubierać się inaczej i zauważa porzuconą szpadę. Zabiera ją i ćwiczy szermierkę. Nawet jest w tym niezła, ale znowu zostaje złapana przez inną kobietę, szlachciankę, która także bierze szpadę i razem walczą.
To jest jeden z najbardziej emocjonujących momentów, które będę przedstawiać, to moja przegrana walka na szpady. W tej scenie noszę wojskowy pas, skórzane spodnie i sportowy biustonosz, co sprawia, że reszta mojego ciała jest widoczna. To dodaje realizmu scenie, ale jednocześnie wystawia mnie na różne emocje i odczucia. Czuję mieszankę adrenaliny, ekscytacji i lekkiego niepokoju. Odsłonięcie większej części ciała na scenie sprawia, że czuję się bardziej narażona, ale też silniejsza i bardziej zdeterminowana, aby dobrze odegrać swoją rolę.
Walka na szpady jest dramatyczna i pełna napięcia. Udaje mi się uniknąć kilku ciosów, zwinne uniki pozwalają mi zachować przewagę przez chwilę. Atakuję przeciwniczkę z determinacją, ale ona jest wyraźnie lepsza. Jej ruchy są precyzyjne i pewne. W końcu wytrąca mi szpadę z rąk, a ja zostaję bezbronna na scenie.
W kulminacyjnym momencie przeciwniczka przykłada mi szpadę do piersi i uwalnia sztuczną krew. Szpada, która jest teleskopowa, robi niesamowite wrażenie, gdy wygląda, jakby mnie naprawdę zraniła. Mechanizm jest naprawdę imponujący, ale za każdym razem czuję delikatne mrowienie, kiedy widzę czerwoną ciecz wypływającą z "rany". Choć wiem, że to tylko sztuczka, emocje są bardzo prawdziwe. Często jest trudno jest oddzielić aktorstwo od rzeczywistości, zwłaszcza kiedy rekwizyty są tak realistyczne.
Właściwie to przeciwniczka miała mnie zabić, ale jednak w ostatniej chwili postanowiła, że ja jako zwykła chłopka nie jestem godna takiej śmierci, że powinnam stanąć przed sądem za swoje przewinienia czyli za kradzież szpady.
Po dramatycznej walce na szpady następuje równie emocjonująca scena procesu sądowego. Staję przed sądem, gdzie wszyscy uważają mnie za winną. Atmosfera w sali jest napięta, a ja czuję na sobie ciężar oskarżeń, które zdają się ciążyć mi na barkach niczym ołów. Każde słowo wypowiedziane przez świadków i oskarżycieli brzmi jak wyrok, każda oskarżycielska wypowiedź uderza mnie z taką samą siłą, jak ciosy szpadą. Moja obrona, choć gorliwa i pełna argumentów, zdaje się słabnąć w obliczu przytłaczających dowodów. W miarę jak proces trwa, nadzieja stopniowo opuszcza moje serce, a ja zaczynam dostrzegać nieunikniony finał.
Sędzia, surowy i nieugięty, ogłasza wyrok – kara śmierci przez powieszenie. To chwila pełna grozy i bezsilności, kiedy zdaję sobie sprawę, że moja walka o życie dobiegła końca. W sali zapada cisza, a ja czuję, jak moje serce bije coraz szybciej. Wzrok wszystkich skierowany jest na mnie, a ja próbuję zachować spokój i godność w obliczu nadchodzącej tragedii.
Oczy widzów śledzą każdą moją reakcję – od wstrząsu i niedowierzania, po akceptację i rezygnację. Czuję, jak opuszczają mnie siły, a jednocześnie zbieram resztki odwagi, aby stawić czoła swojemu losowi. Moja postać staje się symbolem niesprawiedliwości i determinacji, a ta scena ma na celu poruszyć widzów i zmusić ich do refleksji nad sprawiedliwością i ludzkim losem.
To moment kulminacyjny, który ma głęboko oddziaływać na publiczność, ukazując nie tylko dramat jednostki, ale także bezlitosną machinę sądową. W tych ostatnich chwilach mojego procesu staram się, aby każda emocja była widoczna i autentyczna, aby każdy widz mógł poczuć ciężar oskarżenia i nieuchronność wyroku.
Najbardziej emocjonalnym i wymagającym elementem naszego spektaklu
jest scena egzekucji. Sama budowa szubienicy była nie lada wyzwaniem. Staraliśmy się, aby wszystko było bezpieczne, a jednocześnie realistyczne. Używamy linki zabezpieczającej, która jest prawie niewidoczna dla widzów dzięki odpowiedniemu oświetleniu. To niesamowite, jak technologia i kreatywność mogą współpracować, aby stworzyć coś tak dramatycznego i zarazem bezpiecznego.
Nad pętlą przy sznurze jest haczyk i karabińczyk zintegrowany z liną. Ja mam przy pasku cienką, wytrzymałą linkę przypiętą do pasa, która przy odpowiednim oświetleniu jest niewidoczna dla publiczności. Mój ciężar zawisa na tej lince, a nie na szyi, a linka jest przypięta do pasa nawet podwójnie na karabińczyk i jeszcze jest owinięta o pas, bo gdyby się karabińczyk oderwał od paska, to byłaby bieda. Sprawdzaliśmy tę linkę workiem treningowym, który jest o 40 kg cięższy ode mnie, aby upewnić się, że wszystko wytrzyma i będzie bezpieczne.
Podczas prób testowaliśmy różne stołki: 20 cm, 40 cm i 60 cm. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na stołek o wysokości 60 cm, który zapewnia idealny balans między realizmem a bezpieczeństwem. Kiedy stołek jest wytrącany spod moich nóg, czuję lekkie podciągnięcie pasa, a pętla na szyi pozostaje luźna, co jest kluczowe dla mojego bezpieczeństwa. Nie boję się tej sceny i nie myślę o tym, co będzie, gdy coś zawiedzie, bo wszelkie próby pokazują, że wszystko jest w porządku. Kolega, który gra kata, dyskretnie przypina linkę do karabińczyka i zakłada mi pętlę na szyję.
Przy pierwszej próbie ze stołkiem o wysokości 60 cm spadałam aż 40 cm, co sprawiło, że tak mną szarpnęło, że już myślałam, że to koniec, ale pętla była tak zrobiona, że nie zaciska się, a nawet jest rozpinana na magnes, więc gdyby się chciała zacisnąć to się rozepnie, a ja zawisłam na tej lince za pasek przy spodniach, serce stanęło mi w gardle ze strachu. Pętla na szyi oczywiście była tak samo luźno jak mi kolega założył, nic mi się na szyi nie zacisnęło. Sprawdzaliśmy to wcześniej w ten sposób, że stojąc na podłodze przypięta do linki, zapięty pas koledzy podnieśli mnie do góry, gdzie ucisk miałam tylko w pasie na pasie, a nie na szyi. Aby zminimalizować to dramatyczne szarpnięcie, bardziej napięliśmy linę, dzięki czemu spadanie było tylko około 10 cm, co znacznie złagodziło wstrząs.
Po uwolnieniu stołka symuluję powieszenie poprzez skurcze ciała, drżenie nóg i ramion oraz wyraz bólu na twarzy co jest zsynchronizowane z dźwiękami i oświetleniem. , a obserwujący biją brawo i krzyczą, że sprawiedliwość zadziałała. Każda próba jest dla mnie pełna emocji i stresu. Przeżywam każdy detal tej sceny – od momentu, kiedy zakładają mi pętlę na szyję, po chwile, kiedy zawisam w powietrzu.
Ta scena budzi we mnie mnóstwo intensywnych emocji. Za każdym razem, kiedy zbliżamy się do próby egzekucji, czuję mieszankę niepokoju i adrenaliny. Wiedza, że jestem zabezpieczona, trochę uspokaja, ale realistyczny charakter sceny sprawia, że trudno jest oddzielić aktorstwo od rzeczywistości. Momenty, kiedy stołek jest wytrącany spod moich nóg, są najbardziej przerażające. Czuję wtedy, jak moje serce bije szybciej, a oddech staje się płytki. Wydaje mi się, że każda próba, a potem przedstawienie trwa wieczność, chociaż to tylko kilka sekund. Każde szarpnięcie linki, nawet to delikatne, przypomina mi, jak kruche jest ludzkie życie. Symulowanie powieszenia wymaga ode mnie ogromnej koncentracji i woli, aby nie dać się ponieść strachowi. Mimo zabezpieczeń, za każdym razem towarzyszy mi lęk, że coś może pójść nie tak. Ten lęk jest jednocześnie motywujący, przypomina mi, jak ważne jest zaufanie do zespołu i przygotowanie. Po każdej próbie czuję ulgę, że wszystko poszło zgodnie z planem, ale także dumę z siebie i z zespołu. Każdy aplauz i okrzyk "sprawiedliwość zadziałała" od widzów po próbie daje mi dodatkową motywację do doskonalenia mojego występu. Wiem, że ta scena jest kluczowym momentem spektaklu i chcę, aby była jak najbardziej przekonująca i poruszająca dla publiczności.
Przygotowania do tego przedstawienia były intensywne i pełne emocji. Z jednej strony czuję ogromną satysfakcję z możliwości wcielenia się w tak wymagającą rolę, z drugiej – obawy związane z bezpieczeństwem i realistycznym oddaniem emocji. Każda próba to dla mnie nie tylko test umiejętności aktorskich, ale także nauka zaufania do moich kolegów z zespołu i ekipy technicznej.
Jestem podekscytowana, ale jednocześnie pełna nadziei, że nasze przygotowania zaowocują spektaklem, który zostanie na długo w pamięci widzów. To niesamowite, jak wiele pracy i pasji wkładamy w każdą scenę, każdy detal. Mam nadzieję, że publiczność doceni nasze starania i przeżyje wraz z nami te niezwykłe chwile na scenie.
================
W innych przedstawieniach, w których gram, a które również zawierają intensywne i emocjonujące sceny walki na szpady. Te sceny są równie wymagające jak te, które opisałam wcześniej, i stanowią ważny element naszych spektakli.
W tych scenach walki na szpady jesteśmy ubrane w skórzane spodnie, pasy oraz sportowe biustonosze, które odsłaniają nasze gołe ciało. Kostiumy te dodają realizmu i podkreślają dynamikę ruchów podczas walki. Każdy szczegół jest dopracowany, aby widzowie mogli poczuć się jakby byli świadkami prawdziwej, dramatycznej konfrontacji.
Walka na szpady jest pełna napięcia i emocji. Przeciwniczka wykonuje pchnięcia, a ja staram się robić uniki, jednocześnie kontratakując. Każdy ruch jest precyzyjnie zaplanowany i ćwiczony, aby zapewnić bezpieczeństwo, a jednocześnie maksymalny realizm. Czuć adrenalinę, gdy wymieniamy ciosy, a widzowie wstrzymują oddech, śledząc każdy nasz ruch.
W ostatniej scenie walki, przeciwniczka wytrąca mi szpadę z rąk, a ja staję bezbronna przed nią. Czuć napięcie w powietrzu, kiedy nasze spojrzenia się spotykają. W jej oczach widzę triumf, a w moich – desperację i świadomość zbliżającej się klęski. Z triumfem w głosie mówi do mnie: "Podnieś." Te słowa brzmią jak wyrok, ale nie mam wyboru. Wolno schylam się, by podnieść szpadę, próbując zyskać na czasie, choć w głębi serca wiem, że moja sytuacja jest beznadziejna.
Gdy się schylam, ona wykorzystuje ten moment mojej słabości, aby zadać mi śmiertelny cios. Cios jest szybki i precyzyjny, a szpada teleskopowa chowa się, uwalniając sztuczną krew, która symuluje ranę. Czerwona ciecz spływa po moim ciele, a ja czuję, jak moje siły nagle mnie opuszczają. Widok krwi jest realistyczny i szokujący, co dodaje scenie dramatyzmu i autentyczności.
Pomimo bólu i osłabienia, mobilizuję resztki sił. Wyciągam zza pasa teatralny sztylet z chowanym ostrzem, determinowana do walki do ostatniego tchu. Choć słabnę bardzo powoli, próbuję dosięgnąć przeciwniczkę sztyletem. Niestety, ona zwiększa dystans, obserwując moje ostatnie desperackie wysiłki z zimną kalkulacją.
Przeciwniczka szybko odbiera mi sztylet, a ja, bezbronna i bezsilna, patrzę jej w oczy, kiedy dokonuje ostatecznego ciosu w serce. W tym dramatycznym momencie przegryzam ampułkę ze sztuczną krwią, a czerwony płyn zaczyna płynąć z moich ust. Czuję, jak życie uchodzi ze mnie, a moje ciało staje się bezwładne. Upadam w jej ramionach, symbolizując pełnię klęski i poddania się losowi.
Z upadkiem na scenę, odgrywam swoją ostatnią chwilę. Każdy ruch jest dokładnie przemyślany – od bolesnego skrętu ciała po bezwładne opadnięcie na podłogę. W moich oczach pojawia się wyraz bólu i zrezygnowania, który ma poruszyć widzów i sprawić, że poczują moją tragedię. Każde drżenie, każdy oddech jest częścią tej dramatycznej chwili, która kończy się moją śmiercią na scenie.
Ta scena jest kulminacyjnym punktem nie tylko dla mojej postaci, ale także dla całej historii. Pokazuje ostateczność przegranej i bezwzględność przeciwniczki. Jest to moment, który ma na celu wstrząsnąć widzami i zmusić ich do refleksji nad losem mojej postaci. To także przypomnienie o kruchości życia i niesprawiedliwości, z jaką muszą się mierzyć bohaterowie naszych opowieści.
Każda próba tej sceny była pełna emocji. Zastanawiałam się, czy będę w stanie oddać autentyczność tego momentu, czy widzowie poczują ciężar tej chwili tak, jak ja. Przygotowania wymagały nie tylko fizycznej kondycji, aby wytrzymać intensywność walki, ale także psychicznego przygotowania, aby móc w pełni wczuć się w rolę i oddać jej emocjonalną głębię.
Te sceny są dla mnie ogromnym wyzwaniem zarówno fizycznym, jak i emocjonalnym. Każdy ruch musi być dokładnie przemyślany i wykonany z precyzją, aby wszystko wyglądało realistycznie, a jednocześnie było bezpieczne. Praca nad synchronizacją ruchów z przeciwniczką, dbanie o odpowiednie tempo walki i zachowanie autentycznych emocji – to wszystko wymaga wielu prób i zaangażowania.
Walka na szpady to nie tylko fizyczne wyzwanie, ale także aktorska podróż. W każdej scenie staram się oddać emocje mojej postaci – od determinacji i odwagi, po strach i bezsilność w momencie porażki. To niesamowite, jak wiele można przekazać przez ruch i mimikę, nawet bez słów.
Każde przedstawienie jest dla mnie nowym doświadczeniem i okazją do nauki. Zawsze staram się doskonalić swoje umiejętności i przekraczać własne granice, aby każda scena była jak najbardziej poruszająca dla widzów.